Ornos
To moje pierwsze wakacje w takim gronie (jak się później okazało – było super!). Na wyspę Mykonos polecieliśmy w 9 osób. Ja z Elizą i moja przyjaciółka ze studiów Magdą i jej synem wynajęliśmy w miejscowości Ornos willę z basenem, a moja siostra Ewa z synem razem z moją koleżanką z pracy i jej synami zatrzymali się w hotelu Yiannaki nieopodal. Plan był taki żeby spędzać razem czas u nas na basenie, by dzieciaki się nie nudziły.
Dolecieliśmy na wyspę zgodnie z rozkładem. W samolocie było 100% obłożenie. Po wylądowaniu ja udałem się do wypożyczalni samochodów BLUTR, a reszta czekała na lotnisku. Formalności trwały dosłownie 5min, ponieważ wynająłem auto z pełnym ubezpieczeniem (kosztował 107 Euro za 5 dni) – nie musiałem zostawiać kaucji.
Do Ornos gdzie mamy kwatery, musieliśmy jechać na dwa razy. Na szczęście do naszej miejscowości było ledwo 3km z lotniska, więc droga zajęła nam 5-7min, bo były lekkie korki. Ornos to jedna z popularniejszych miejscowości turystycznych na wyspie, ponieważ ma piaszczystą plażę.
Po odświeżeniu udaliśmy się do restauracji TO APOMERO na obiadokolację. Każdy znalazł coś dla siebie. Ceny sporo wyższe niż te do których się przyzwyczailiśmy. Każde danie co najmniej 15 Euro. Po jedzeniu zrobiliśmy zakupy w pobliskim markecie i wieczór przy winku spędziliśmy przy basenie.
Samo Ornos jest malutkie, można je przejść w 10min. Jest kilka restauracji, dużo apartamentów i kilka hoteli. Dwa dobrze zaopatrzone supermarkety, kilka mniejszych sklepików i piekarni. Dominuje biały kolor domów i niebieskie okiennice. Czasem trafiają się okiennice w innych kolorach. Wszędzie widać dużo kotów. W 10min można dostać się do stolicy miejskim autobusem KTEL, który kursuje tu co godzinę i ma dwa przystanki (jeden koło plaży i drugi przy głównym skrzyżowaniu w miasteczku). Główna ulica z lotniska jest w remoncie, budują sieć kanalizacyjną oraz chodniki i latarnie. Te wewnątrz miasta są już po remoncie.
Chora
Stolica wyspy, do której na upartego można by iść piechotą, bo z Ornos jest ledwo 3km. Byliśmy tam na spacerze dwa razy. Ciężko zaparkować auto bo jest wzmożony ruch, mało miejsc, a parkingi prywatne kosztują nie rzadko 10 Euro za godzinę.
Chora to przepiękna miejscowość z ciekawą zabudową, czytałem że najładniejsza na całych Cykladach. Z zabytkowymi wiatrakami górującymi nad miastem (są one symbolem wyspy), krętymi uliczkami z bielonymi domami prowadzącymi do placyków z kościołami oraz klimatyczną zatoczką zwaną Małą Wenecją, przy której mieszkańcy i turyści spędzają czas czekając na zachód słońca. Miasteczko jest małe, więc wszystko można obejść w góra dwie godziny.
Wewnętrzna część miasta jest wyłączona z ruchu, dostęp tylko dla pieszych. Z uwagi na to że na wyspę przypływają wycieczkowce, w stolicy można poczuć się jak w Cannes czy Nicei, dużo markowych butików, drogich restauracji, choć są i tanie knajpki z lokalnym jedzeniem. Miasto położone jest między wzgórzami, dlatego powyżej miasta jest kilka fajnych punktów widokowych.
Pierwsze ślady osadnictwa na wyspie pochodzą z IX w. p.n.e. W starożytności Mykonos odgrywało ważną rolę w zaopatrywaniu pobliskiej wyspy Delos. Mieszkańcy Mykonos zajmowali się wówczas głównie rolnictwem.
Kalafati
Mając wole przedpołudnie, bo dzieciaki dobrze bawiły się przy basenie, pojechałem z Magdą autem na spacer na prawie sam koniec wyspy (ok. 13km), żeby zobaczyć jedną z najdłuższych plaż na Mykonos – Kalafati Beach. Określana jako TOP3. A sama plaża ładna, piaszczysta z żółtym piaskiem, do tego pusto. I fajny widok na półwysep Divounia. Spotkaliśmy tam też Polaków, którzy spędzali jak my urlop na wyspie. Widać było że ta część wyspy jest mniej odwiedzana. Żeby tu dojechać nie potrzeba samochodu, można tu dotrzeć komunikacją miejską.
Patrząc na półwysep Divounia widzieliśmy w oddali wzniesienia, postanowiliśmy się na nie wdrapać. Na miejscu okazało się że są tam skałki z fajnym widokiem i opuszczone budynki restauracji.
Ano Mera
Wracając z plaży Kalafati zatrzymaliśmy się na obiad i spacer w miejscowości Ano Mera, w której znajduje się jeden z najładniejszych klasztorów na wyspie – Monastery of Tourliani. Otoczony murem pochodzi z XVIw. i należy do Greckiego Kościoła Ortodoksyjnego.
Wnętrze klasztoru to trójnawowy bizantyjski kościół w kształcie krzyża z kopułą i strzelistą marmurową iglicą. Wnętrze dobrze odrestaurowane. W klasztornym katolikonie znajduje się imponujący, złocony, rzeźbiony w drewnie ołtarz w stylu barokowym, zaprojektowany i zbudowany w 1775 roku przez florenckich artystów.
Po obejściu wnętrza, zapaleniu świec w dobrej intencji, zjedliśmy smaczny obiad w pobliskiej tawernie, gdzie ceny były już nieco niższe niż w Ornos.
Paralia Platis Gialos
Kolejnego dnia każdy miał inne plany, ponieważ słońce przygrzewało, znowu wybraliśmy się na małą wycieczkę po okolicy, do Paralia Platis Gialos. Co miejscowość, to urokliwa zatoczka z piękną plażą, tu widać było jeszcze przygotowania do sezonu wakacyjnego, malowanie drewnianego deptaku, sprawdzanie leżaków. Turystów nie było za dużo, bo i woda jeszcze nie tak ciepła jak w basenie.