W TRONDHEIM warto zobaczyć:
– Nidarosdomen – katedra z 1070r.,
– Erkebispegården – pałac biskupi obok katedry,
– Gamle Bybru – drewniany most z 1681r.,
– Bakklandet – dzielnica domów marynarzy,
– Stiftsgården – letni pałac królewski,
– Riksregaliene – muzeum z koroną królów Norwegii,
– Kristiansen Festning – twierdza z 1681r.,
– Torget – centralny plac miasta z pomnikiem Olava Tryggvasona,
– Trampe sykkelheis – jedyny na świecie wyciąg dla rowerzystów.
Deszczowe Trondheim
Zwiedzanie Trondheim podzieliłem sobie na dwa dni. Liczyłem że w czerwcu pogoda dopisze i może w końcu zaznam norweskiego słońca, niestety przez oba dni kiedy byłem w mieście padało.
DZIEŃ 1
Do Norwegii doleciałem przed 13-tą. Zdążyłem na pierwszy pociąg jadący w kierunku Trondheim (stacja kolejowa jest połączona kładką z lotniskiem). Wybrałem pociąg, bo jest to najtańszy sposób podróży – bilet kosztuje tylko 43 NOK. Z pociągu wysiadłem na przystanku Rotvoll, dwie stacje przed Trondheim S, takich małych przedmieściach. Niedaleko stacji jest IKEA, gdzie jak u nas jest tania restauracja. I tam właśnie udałem się na obiad. Najtańsze zestawy od 89 NOK. Ja za rybę z puree zapłaciłem 109 NOK plus kawa i ciastko. Całość 149 NOK (ok. 56 PLN).
Jak wyszedłem z IKEI zaczęło mocniej padać. Te 5 km do centrum chciałem iść pieszo, ale musiałem zmienić plany. Już wcześniej sprawdziłem na mapie komunikację, i niedaleko był przystanek linii nr 10 w kierunku centrum, więc podjechałem autobusem. Przejazd kosztuje także 43 NOK. Trzeba mieć aplikację żeby kupić bilet, ja ją instalowałem już w autobusie.
W centrum wysiadłem koło głównej stacji kolejowej, stąd do hotelu miałem dosłownie 3 przecznice. Po zameldowaniu i odświeżeniu wróciłem na chwilę na miasto, zdążyłem się przejść na główny plac z pomnikiem Olava Tryggvasona (to on zchrystianizował Norwegię), wszedłem do parku gdzie jest letnia rezydencja króla. Pokręciłem się po bocznych uliczkach, niestety rozpadało się na dobre, więc nie było sensu chodzić w deszczu. Na miasto wróciłem dopiero jak zelżało po 17. Ale to i tak tylko na godzinę.
Przeszedłem się w kierunku dzielnicy Skansen mijając po drodze zabytkowy tramwaj jeżdżący w pobliskie góry do miejscowości Lian. Obecnie jest to najdalej na północ wysunięta linia tramwajowa na świecie! Uruchomiono ją już w 1901 roku.
Za stacją kolejową od strony morza jest deptak, niestety w pół drogi złapała mnie taka ulewa, że mimo parasolki i tak mocno zmokłem i resztę wieczoru spędziłem na oglądaniu meczu i suszeniu kurtki i spodni oraz butów. Ale co mnie zdziwiło… to mimo mocnego deszczu Norwegowie biegali, jeździli na rowerze, tym to chyba nic nie przeszkadza?!
DZIEŃ 2
Całą noc padało. Ale nad ranem obudził mnie głód. Za oknem była w miarę umiarkowana pogoda… lekkie zachmurzenie, ważne nie pada 🙂 Pomyślałem. Chyba wyjazd nie będzie zmarnowany i będzie można choć trochę pozwiedzać to ciekawe miasto?!
Po wczorajszym meczu Polska-Turcja późno położyłem się spać, bo dzięki VPN obejrzałem go bez problemu. W hotelu nie miałem śniadania, dali mi jakiś kupon do sąsiedniej piekarni, ale ceny śniadania tam takie jak za obiad. Więc żeby zaspokoić głód wolałem pójść na tradycyjne śniadanie – w tutejszej Żabce – czyli Narvesen. Kawa i kanapka za 39 NOK. Cena jak na Skandynawię super!
Ponieważ wymeldowanie mam z hotelu do 11:00 a może jeszcze padać, na początek dnia – jeszcze przed 9 rano bez plecaka – postanowiłem wdrapać się pod twierdzę Kristiansen Festung. Liczyłem na fajne widoki bo było w końcu bez większych chmur. Po drodze przeszedłem przez piękny most Gamle Bybro, bardzo fotogeniczne miejsce. Na górze niestety widok mocno ograniczały drzewa. Po zejściu z wzgórza z powrotem nad rzekę Nidelva udałem się zabytkową uliczką Nedre Baklandet pełną zabytkowych spichlerzy z powrotem w kierunku hotelu. Nedre Baklandet stała się kultową uliczką miasta, a spichlerze po remoncie częściowo przerobiono na domy mieszkalne, a każdy jest w innym kolorze. Miejsce jest na prawdę wyjątkowe. Jest praktycznie w każdym przewodniku i na widokówkach. Cudny widok!
Gdy ok. 10:30 doszedłem do hotelu po swoje rzeczy i jak na złość rozpadało się, na szczęście były to tylko przejściowe lekkie opady. I po 11 już nie padało. Z plecakiem poszedłem zwiedzić katedrę Nidaros. Obok jest Pałac Biskupi oraz Muzeum Insygniów Królewskich. Wstęp do każdego z muzeów albo 120 NOK, albo 240 NOK za wszystkie trzy. Oczywiście wybrałem tę drugą opcję, to ok. 91 PLN. Przed katedrą była długa kolejka, więc bilet kupiłem w Pałacu Biskupów. I to miejsce zwiedziłem jako pierwsze, potem insygnia królewskie (nie można było robić zdjęć) i na końcu katedra. Ta zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. W sumie była przebudowywana kilka razy, dlatego jej kształt nie jest idealnie prosty. Wg mnie jest ładniejsza… nawet od katedry Notre Dame w Paryżu.
Do odjazdu pociągu pozostało mi raptem 40 min, pozostałą część czasu wykorzystałem na spacer ścieżką nad kanałem prowadzącą do dzielnicy Nedre Elvehavn, to taka nowa dzielnica przerobiona z doków. Coś podobnego widziałem w Hamburgu, tylko tu na dużo mniejszą skalę.
Trondheim jest ładnym, historycznym, zadbanym miastem – wartym odwiedzenia. Widziałem tu na prawdę sporą liczbę turystów. Mimo iż pogoda mi średnio dopisała, na pewno zapamiętam piękną katedrę i dzielnicę doków.