W Prishtinë warto zobaczyć:
– Newborn Monument – pomnik upamiętniający uzyskanie niepodległości,
– Biblioteka Kombëtare Universitare – modernistyczny budynek biblioteki,
– Katedralja Nënë Tereza – katedra katolicka im. Matki Teresy,
– Nënë Tereza Bulevardi – główny deptak w centrum z licznymi pomnikami,
– Xhamia e Çarshisë – meczet bazarowy z XVw.,
Qendra - małe serce stolicy
Do stolicy Kosova – Prishtinë jechałem z pobliskiej miejscowości Graçanicë (gdzie byłem zobaczyć średniowieczny klasztor prawosławny Gračanica). W Kosowie używa się na przemiennie nazewnictwa miejsc – po Serbsku i Albańsku. Mimo iż miasta dzieli tylko 6km, jechałem dobre 25min. W okolicy stolicy już od zjazdu z autostrady są mega korki. Akurat wybrałem hotel na drugim końcu miasta, więc musiałem się przeciskać przez całe centrum, nazywane tutaj Qendra, które jest nie jako w niecce rzeki, a osiedla wiją się po okolicznych wzniesieniach.
Mimo iż Kosowo jest niepodległe od 15 lat, w Prishtinë dalej widać sporo aut w malowaniu KFOR (wojsk NATO z misji pokojowej). Hotel sieci Mercury gdzie śpię, też jest tuż obok bazy wojsk KFOR, a przy ulicy jest check point.
Sama jazda to ta wygląda jak bez ładu i składu. Bez kierunkowskazów. Czasem pod prąd. Wróciły mi wspomnienia z Gruzji i Armenii. Jeszcze jadąc do hotelu zatrzymałem się przy piekarni, bo głód dawał się we znaki. Piekarnia po albańsku nazywa się Furrë, i znajdziemy tam pełno lokalnych specjałów podobnych do tych tureckich. Lokalny burek ze szpinakiem tylko za 1.20€.
Tu taka dygresja odnośnie Euro. Nie każdy wie, że Kosowo po ogłoszeniu niepodległości nie wybiło własnej waluty, tak jak Czarnogóra posiłkują się właśnie Euro, mimo iż oficjalnie w tej strefie nie są.
Po dojechaniu do hotelu i odświeżeniu wybrałem się autem do centrum. Zaparkowałem tuż przy pomniku Newborn (opłata 1.00€ za godzinę). Główną ulicą deptakiem jest prospekt Nene Tereza (czyli Matki Teresy), dosłownie 300m od pomnika. Do deptaku doszedłem ulicą Garibaldiego. W centrum króluje budownictwo czasów socjalistycznych, choć Prisztina mocno stawia na wieżowce i nowe osiedla, a w budowie jest prawie całe miasto. Wg oficjalnych danych mieszka tu 145 tyś. ludzi, czyli tyle ile w moim Wałbrzychu.
Prisztina nie jest jakimś wybitnym miastem jeśli chodzi o ilość zabytków, ot kilka meczetów (akurat byłem w porze modłów, więc do środka wejść nie mogłem), wieża zegarowa. No i ta szpetna biblioteka uniwersytecka, bo ją chyba znają wszyscy, którzy choć odrobinę liznęli podróżowania. Co jakiś czas jest mapa z zaznaczonymi miejscami które warto zobaczyć.
Na początek poszedłem w kierunku parlamentu. Po prawej stronie rzuca się w oczy pomnik Zahir’a Pajaziti. Miejscowego przywódcy i bohatera zamordowanego przez Serbów. W tym miejscu często odbywa się targ owoców. Na głównej ulicy widać także stoiska z książkami i obrazami. Przed budynkiem parlamentu, na dużym placu stoi okazały monumentalny pomnik Skanderbega, wodza i wojownika, bohatera albańskiego. Po przeciwnej stronie znajduje się teatr narodowy (Teatri Kombëtar), mały park i kolejny pomnik Ibrahima Rugovy – prezydenta kraju. Stąd widać Meczet Bazarowy (Xhamia e Çarshisë), zbudowany na początku XV w. przez sułtana Bajezyda, na pamiątkę bitwy na Kosowym Polu (1389). Jest to najstarszy zachowany budynek w stolicy. Tuż za meczetem znajduje się Muzeu i Kosovës – miejskie muzeum, niestety zamknięte o tej porze. A po przeciwnej stronie pomnik różnorodności (Sheshi Adem Jashari), zbudowany w latach 60′ ubiegłego stulecia, miał symbolizować różność religijną i kulturową w Prisztinie. Kawałek ulicą wyżej jest kolejny ładny z zewnątrz meczet Xhamia e Jashar Pashës z XVI w. oraz wieża zegarowa Sahatkulla. Wieża została zbudowana dopiero w XIX w.
Po powrocie na ulicę Matki Teresy wstąpiłem na obiad do knajpy polecanej na F4F. Przybytek nazywa się Shaban Grill House. I się nie zawiodłem. Tanio lokalnie smacznie. Zamówiłem Suxhuk z sałatką. Do tego lokalny chleb. Z Fantą wyszło 6.50€. Mięso lekko ostre – takie jak lubię.
Po centrum pokręciłem się prawie 2h, jest małe, nie ma za bardzo co tu robić. Obszedłem dookoła bibliotekę uniwersytecką, zajrzałem do kościoła im. Matki Teresy. Zaspokoiłem swoją ciekawość. A ponieważ pracy się nazbierało, więc wróciłem do hotelu.