Pierwsze popołudnie
Wyjazd z Tunisu w kierunku wybrzeża jest w totalnym remoncie, nie ma namalowanych pasów, więc trzeba było mocno uważać. Tunezyjczycy jeżdżą mocno chaotycznie, zmieniają tor jazdy bez migaczy. Styl podobny do Gruzinów – 3 pasy ruchu, 5 aut 🙂 Cóż, trzeba do tego przywyknąć i jechać wolniej. Od granicy miasta droga z Tunisu do Hammamet to już płatna autostrada A1, przejazd symboliczny 1.400 Dinara (TND).
Gdy przyjechaliśmy do hotelu, okazało się że dopiero kończą sprzątać pokoje i musimy poczekać 10min. Ale właściciele miło nas przyjęli, zostaliśmy poczęstowani herbatą miętową i słodkościami. Po zameldowaniu i odświeżeniu ruszyliśmy nad morze, w kierunku Medyny. To co nas zaskoczyło – jest Ramadan. Restauracje są pozamykane, część atrakcji też. Jakoś ta informacja mi umknęła.
Na szczęście udało się coś znaleźć. Jedzenie jest sporo tańsze niż u nas. Obiad przy promenadzie (ja wybrałem kurczaka w zestawie) z widokiem na morze 30.000 TND (38.10 PLN), inne zestawy mięsne też w granicy 25.000-28.000 TND, piwo lokalne Celtia 5.750 TND (ok. 7.30 PLN).
Fajne jest to, że jest totalny brak turystów w tym mocno turystycznym miejscu. Na Medynie nie spotkaliśmy ani jednego turysty, przez co ceny na straganach są bardzo atrakcyjne, bo miejscowi chcą z czegoś żyć. Sprzedawcy nienachalni. Magnesy za 1.000 TND, olejek jaśminowy 15.000 TND, kupiłem jeszcze portfel ze skóry ręcznie robiony za 15.000 TND. Zestaw przypraw tunezyjskich za 12.500 TND.
To co zachwyciło mnie w Medynie to zdobione drzwi, różne kolory, ciekawe wzory. Do tego fajna ciepła pogoda, nie upalnie, w sam raz na zwiedzanie. Pokręciliśmy się w okolicy starówki do 18 i zmęczeni podróżą ruszyliśmy do hotelu (zaliczając po drodze market).
Kilka słów o walucie. W Tunezji tak jak w Omanie, miejscowy Dinar dzieli się nie na 100 a 1000 Milimów. Dlatego jednego Dinara (TND) zapisujemy w formacie 1.000. W obiegu są żółte monety 100,200 Milimów a potem to już 1/2 Dinara i wzwyż 1,2,5 Dinarów. I tu taka dygresja. Zbieram monety i miałem w swoich zbiorach od wujka monety 20,50,100 Milimów – tylko nie wiedziałem, że to są monety Tunezyjskie. Obecnie 20,50 już się nie używa.
Marina w Yasmin
Z rana po śniadaniu jedziemy zobaczyć okolicę hotelową w dzielnicy Yasmin (około 4km od Medyny). To taka enklawa luksusowych hoteli z mariną. Większość hoteli pozamykanych, dopiero otwierają się po Ramadanie, a z info od kelnera dowiedziałem się, że prawdziwe oblężenie jest dopiero w okresie czerwiec-wrzesień. Tak to wygląda jak moje Władysławowo po sezonie, z tym że tu jest lepsza pogoda.
Pospacerowaliśmy po okolicy mariny oraz nadmorskiej promenadzie, wypiliśmy kawę w jednej z dwóch czynnych kafejek (oprócz nas była tylko 1 para z UK) i wróciliśmy do hotelu. Kawa tania jak na lokalizację – Americano 4.000 TND, Cappuccino 5.000 TND.
Z naszego hotelu na Medynę jest dosłownie 5min. Frontowa fasada murów to część Kasby – fortu wybudowanego nad samym morzem w XIIIw. Wstęp płatny 8.000 TND. W środku nie ma czego zwiedzać, ale widoki z murów fantastyczne. Posiedzieliśmy jeszcze z pół godziny na słoneczku i trzeba było zjeść obiad. Idąc wzdłuż murów zauważyłem że w jednej z restauracji na murach mają zestaw dnia za 30.000 TND i to był strzał w 10! Pyszna zupa lekko pikantna plus polędwiczki z frytkami i pieczonymi warzywami. Do tego herbata jaśminowa. Piwo też niedrogie 5.200 TND.
Po obiedzie reset i na miasto wróciliśmy po zmroku.
Souk w Yasmin
Dziś niestety opuszczamy Hammamet i przenosimy się do Sousse. Wczoraj jakoś nie doczytaliśmy, że w dzielnicy Yasmin atrakcją jest oprócz portu także souk, więc dziś po drodze na południe jedziemy go zobaczyć, bo to tylko 4km od Medyny.
Najśmieszniejsze jest to, że wczoraj wracając do hotelu widzieliśmy fasadę tego targowiska i zastanawialiśmy się czy to hotel? Sam Souk jest ładnie stylizowany na targ arabski, wszystko czyściutkie, zrobione pod turystów. Normalny targ oczywiście tak nie wygląda. Ale ta iluzja pozostaje w głowach turystów. W środku można też zwiedzić typowy dom kupca arabskiego, jednak wstęp 40.000 TND/os wydał nam się nad wyraz drogi (Pan mnie wpuścił na chwilę do środka, żebym mógł zobaczyć jak to wygląda).